piątek, 8 kwietnia 2016

Odszedłeś za tęczowy most...


Ostatnie pięć lat było jednymi z najbardziej wyjątkowych w moim życiu. Niecałe pięć lat temu spełniło się jedno z moich największych marzeń; marzeń o posiadaniu tego wyjątkowego przyjaciela. Nie, nie człowieka - psa. Od dziecka pragnęłam mieć psiaka - i zawsze w myślach pojawiał się biszkoptowy labrador rodem ze słynnej reklamy. I któregoś dnia to pragnienie zostało spełnione, w moim domu pojawiła się mała, puchata, pluszowa kuleczka o imieniu Iron. Mimo iż wyglądał niegroźnie, to przez pierwsze pół roku swojego życia był małym terrorystą i pilnował reżimu domowego z pomocą swoich cienkich, ostrych, mlecznych ząbków. Za to kiedy się ich pozbył stał się potulną, kochaną kulą jasnego futra ze swoimi ogromnymi, mądrymi oczami. To właśnie Iron pokazał mi, że można pokochać zwierzę tak samo mocno jak człowieka, a ono odwdzięcza się uczuciem dwukrotnie silniejszym. To Iron wprowadzał radość, szczęście i śmiech do naszego domu. To Iron towarzyszył mi przy każdym śniadaniu, przy każdym spacerze, przy każdym wakacyjnym lenistwie. To Iron leżał przy mnie w trakcie każdej choroby, mniejszej lub większej. To dzięki Ironowi każde samotne chwile stawały się piękniejsze, każdy wiosenny promień słońca cieszył jeszcze mocniej. Każdy powrót do domu i każde poranne wstawanie były przyjemniejsze, umilane radosnym szczekiem i merdaniem ogona.
Wczoraj te wielkie, mądre, czekoladowe oczy zgasły. Iron od jakiegoś czasu dzielnie walczył z chorobą, znosił ciężkie leczenie i do prawie samego końca był radosnym, pełnym życia psiakiem. Do samego końca starał się nas wszystkich uszczęśliwić, do końca kochał zabawę, pieszczoty, drapanie po brzuchu i nas - swoich właścicieli, a przede wszystkim przyjaciół. Był dla nas członkiem rodziny, domownikiem, traktowany zawsze na równi z człowiekiem. Niesamowicie ludzki, ukazujący różnorakie emocje i uczucia. Niezwykle inteligentny, pojętny i uwielbiający naukę nowych rzeczy. O nieprawdopodobnie wielkim, różowym nosie, z małą kropeczką na środku. Niespotykanie wierny i oddany. Nie tylko niesłychanie urodziwy, ale też o przepięknym charakterze - kwintesencja wymarzonego psiego przyjaciela.
Dziękuję Ci Ironku za wszystko, czego mnie nauczyłeś - że przede wszystkim nie można się poddawać i trzeba walczyć z wszystkimi przeciwnościami. Dziękuję Ci za Twoją obecność i za te najpiękniejsze pięć lat. Za każde święta, wakacje, leniwe weekendy. Za Twoją ogromną psią miłość i bezwarunkowe zaufanie i oddanie. Na zawsze będziesz żył w moim sercu i nigdy nie zapomnę, jak niesamowitego i cudownego przyjaciela było mi dane mieć.

7 komentarzy:

  1. wow, jaka śliczna mordka :)

    Pozdrawiam Zocha
    http://www.zocha-fashion.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Popłakałam się po raz kolejny... Tak bardzo mi przykro... :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama również pożegnałam dwóch wiernych towarzyszy w tamtym roku.
    Wiem jak musi Ci być przykro!
    Głowa do góry <3

    OdpowiedzUsuń
  4. mi też łzy napłynęły do oczu. Jestem strasznie wrażliwa na punkcie zwierzaków. Przesyłam wirtualne przytulasy, nawet nie chcę wiedzieć jakie to musi być trudne ;-(

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi przykro, tulę Cię do serca i doskonale rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
  6. trzymaj się. On też miał przyjaciela - CZŁOWIEKA, CIEBIE..

    OdpowiedzUsuń
  7. Boze. Sliczny piesek. Wyrazy wspolczucia. Ostatnio odeszly moje 2 owieczki i rowniez jestem zalamany... Zajrzyj na moja strone
    http://owczyser.com.pl/ekologiczny-wypas-owiec/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie miłe komentarze, szczere opinie :)
Na pewno odpowiem :)